środa, 7 sierpnia 2013

Stay Close To Us

 

  Cała piątka, ze smutkiem, uklękła przed tą dziwną postacią, a ja, nadal, bez ruchu, stałam z boku, wpatrzona w całą tą sytuację.


 Wtedy, uświadomiłam sobie, że ta twarz.. Ta twarz jest mi znajoma. Gdzieś ją już widziałam. Na tym dziwnym portrecie w szkole.. Ale kim to jest? Albo czym?
Nie wiedziałam, kogo mogę poprosić o wskazówkę, jak wrócić do domu. Prześledziłam wszystkich wzrokiem, ale każdy wpatrywał się w ciało. Nie miałam wyboru. Podeszłam, uklęknęłam.
-Andy.. Błagam cie, wiem, że to nie jest najodpowiedniejsza chwila, ale pomóż mi wrócić. Błagam, boje się - szepnęłam.
-Weź medalion i przyłóż go sobie do serca. W ten sam sposób, jutro tu do nas wrócisz. Będziemy na ciebie czekać. Chcę, żebyś zobaczyła pewien rytuał. 
-Dobrze, obiecuję. Jutro. Na pewno. 
  Odeszłam na bok i wyjęłam z kieszeni różaniec. 
-Ej! - za rękę, chwyciła mnie ta sama dziewczyna, która już wcześniej, coś do mnie miała.  
-Ał, puść! To boli! - krzyknęłam, próbując wyciągnąć rękę.
-Nigdy więcej tu nie wracaj! Dotarło?!
-Andy mi kazał! Musze tu jutro być!
-Jaki ty masz szacunek?! Do Proroka nie mówi się po imieniu! To lekcja pierwsza. A wiesz która jest najciekawsza? Ostatnia. 
 Powoli odeszłam i czym prędzej, przyłożyłam gwiazdę do serca, po czym zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam, byłam w swoim pokoju. Zerknęłam na zegarek. 
Była dokładnie 20. To o tej porze, Oliver dał mi różaniec i przeniosłam się na pustynię. Czas się nie zmienił. 


  Następnego dnia, wstałam równo o siódmej. Umyłam się, przebrałam, poszłam na śniadanie. Siedziałam sama, przy stoliku w rogu jadalni. Myślałam o tym wszystkim. 
'A może to mi się tylko wydawało...'
 No, ale przecież miałam medalion. To była prawda. Dzisiaj po zajęciach, wrócę na pustynię. Ale zaraz, zaraz.. Skoro Andy, jest Prorokiem, to kim jest tak naprawdę? Ich Bogiem? Przywódcą? A tamta czwórka? Wydawało się, że też są jakimiś ważnymi postaciami. Ale kim?
-Hej Taylor! - do stolika, przysiadł się Oliver.
-Cześć.
-Wszystko w porządku? - zapytał troskliwie.
-Czemu siedzisz sama? Myślałem, ze usiądziesz z nami.
-Przecież nie znam twoich znajomych. Tak naprawdę, nawet nie znam ciebie. 
-Ale poznasz. Zobaczysz - uśmiechnął się.
-Oli, kim jest Andy?
-Jaki Andy?
-Prorok.
  Oliver spoważniał.
-Do niego, nie mówi się po imieniu.
-Ale tak mi się przedstawił. Przyszedł po mnie na pustynie.
-Co?! A co się tam wydarzyło?
-No nic.. Zaatakował mnie taki stwór.
-Co?! Jak przeżyłaś?
-Złapałam za ten wisiorek i zniknął. Wtedy pojawił się Andy. Co cię tak dziwi?
-Rzadko kto, przeżywa spotkanie z...
-Taylor, musimy porozmawiać - do stolika, podeszła dyrektorka.


-Co się stało? - weszłyśmy do jej gabinetu.
-Taylor, kto ci pozwolił tam iść?!
-No...
-Mogłaś tam zginąć!
-Ale nic mi nie jest.
-Prorok cię widział?!
-Tak. Andy, pojawił się na pustyni i zaprowadził mnie do obozu.
-Andy?!
-No tak. Tak mi się przedstawił.
-To jest Prorok, nie żaden Andy! Ty nic nie rozumiesz! 
-Dlatego dzisiaj też tam idę.
-Co?! Nie słyszałaś?! Nie możesz!
-Prorok mi kazał! O ile się tu orientuję, to on jest ważniejszy! 
 Dyrektorka popatrzyła na mnie z zaciekawieniem.
-Taylor, to nie są żarty. Możesz tam zginąć. Jesteś wyjątkowa. Nie taka, jak wszyscy. Wkrótce się o tym przekonasz, dlatego możesz tam dzisiaj iść. Ale uważaj na siebie, towarzystwo w jakim przebywasz... To nie jest zwykła szkoła. 
'No co pani nie powie?'
-Dobra, zmykaj już na zajęcia. 
-A mam jeszcze jedno pytanie?
-Tak? - dyrektorka usiadła za biurkiem.
-Czy będąc tam, czas tu się zatrzymuje?
-W pewnym sensie. Ale tylko, jeśli jesteś tam krótko. Jeżeli pójdziesz tam, na co najmniej jeden dzień, czas będzie tu leciał normalnie, czyli wrócisz dnia następnego. To nie jest takie wygodne. 
-Rozumiem.

   Lekcje mijały tu bardzo szybko. Uczyliśmy się tego, czego uczą w normalnych szkolach. Uprzedzono mnie, że tutaj nie ma kartkówek, sprawdzianów, czy innych tego typu pierdół. Pod koniec roku, jest ogólny egzamin. Jest to z jednej strony dobre. Wynika to z tego, że wielu uczniów jest tam na pustyni. Nie mają czasu, na naukę.

-O! Taylor! Jak tam pierwszy dzień? - na korytarzu, zaczepił mnie Oliver.
-Dobrze..
-To dobrze. Słuchaj, idziesz dzisiaj tam.. No wiesz... Na pustynie?
-Tak. 
-Też tam będę. Chcą mi coś pokazać.
-Mi też. Ejj, Oliver? 
-Hmm?
-Czy wszyscy uczniowie, mogą tam iść?
-Nie. Tylko wybrani. Jest to grupa, jakiś aktualnie około trzydziestu-czterdziestu osób.
-Nie wiecie dokładnie?
-Niektórzy tam idą i już nie wracają. Rozumiesz.. Nie wiadomo, czy zginęli, zostali przyłapani przez Strach, czy, po prostu, są tam potrzebni.
-Można tam zostać na zawsze?
-Tak. Niestety tak. Musisz na siebie uważać. Kiedy jesteś blisko Proroka, Niszczyciela, Mistyka, Deviant'a, lub Żałobnika, nic ci się nie stanie. Mają niezwykłe moce. 

  Po objedzie, wróciłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i zaczęłam przyglądać się medalionowi.

 'Nigdy bym się nie spodziewała, że istnieje jeszcze jeden świat. I to tak niezwykły.'  


6 komentarzy:

  1. Super, bardzo fajny rozdział :) Fajnie by było chodzić do takiej szkoły!
    Tylko uważaj na przecinki, stawiasz ich za dużo i w złych miejscach, co utrudnia czytanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pracuje nad tym, wiem, ze robie dużo błędów, ale bardzo się staram :)

      Usuń
  2. Zajebisty *_*
    Sorry, ale nie mam pomysłu na komentarz xd.
    Czekam :3.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaale zajebiście! Matko, ja chcę już dalej! I niech w końcu mała pozna resztę Wild Ones! Maaamo! Ale się jaram! ^^
    Czekam, czekam, czekam!!! :D
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Jacie ale zajebiste ale po prostu jest ;p mam nadzieje ,że szybko coś dodasz bo to po prostu....ugh nie potrafie okreslisc ale to jest niesamowite ;O

    OdpowiedzUsuń
  5. boskieeboskiebooskie :) czekam na nexta :) zapraszam do mnie http://intheendblackveilbrides.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń