-Musimy patrzeć, jak oni palą jej ciało? - zapytałam szeptem Oliver'a.
-To ten rytuał. Wszyscy tu są.
W tym momencie, Mistyk wyciągnął przed siebie dłoń nad którą pojawił się ogień, po czym skierował go na przygotowane pod ciałem drewno. Wszyscy pochylili głowy i ze smutkiem patrzyli się na płonące szczątki. Przymknęłam oczy i zbliżyłam się do stojącego obok Oliver'a.
-Wszystko w porządku? - zapytał stojący przede mną Andy.
Było już po wszystkim. Każdy wrócił do swojego namiotu, czy szkoły, ale ja nie miałam na to ochoty.
-Chodź do mojego namiotu - powiedział łapiąc mnie za rękę.
Jego środek niczym nie różnił się od innych, był tylko trochę większy. Wnętrze było jednak takie samo. Porozrzucane ubrania, jakieś poduszki, kołdry i różne tego typu przedmioty.
-Przepraszam, ale musiałem ci to pokazać. To taka.. tradycja.
-W porządku - odpowiedziałam.
-Nie wracasz do szkoły?
-Za chwilkę. Jakoś nie mam na to wszystko chęci.
-Wiesz.. mogłabyś u nas zostać, ale jest za wcześnie.
-Za wcześnie na co?
-Na ciebie. Musisz się jeszcze wiele nauczyć.
-To mnie naucz!
-To wszystko nie jest takie proste. Bardzo bym tego chciał, uwierz mi. Przyjdź do nas jutro.
-Do czego to wszystko zmierza? - zmieniłam temat.
-To znaczy?
-Dlaczego wy się tu ukrywacie? Oni są górą?
-Nie wiem sam. Porwali kilkanaście naszych ludzi. Są okrutni.
-Nie możecie ich powstrzymać?
-Staramy się. Ale ty jesteś nam do tego potrzebna. Wyróżnisz się od innych. Na pustyni dałaś sobie rade, sama. Wystraszyłaś go czymś. Masz w sobie coś, czego FEAR się boi, a to jest niezwykłe. Dzięki tobie możemy uwolnić ludzi, zakończyć to w końcu raz na zawsze. A teraz proszę cie, wracaj do szkoły. Oliver na pewno tam na ciebie czeka.
-Jejku... pierwszy raz komuś jestem tak potrzebna - uśmiechnęłam się sama do siebie.
-To prawda. Do jutra Alex.
-Do jutra.
-Alex! Gdzie ty byłaś?! Szukałem cie! - do mojego stolika przysiadł się Oliver.
-Wiem, przepraszam.
-Przecież mówiłem ci, żebyś siadała z nami. Czemu ciągle jesz sama?
-Musiałam coś przemyśleć.
-To już lepiej tyle nie myśl. Prorok mówił, że cały czas mam cie mieć na oku. Jesteś mu bardzo potrzebna.
-Wiem.. ale nie za bardzo rozumiem do czego. Nie pasuje tu. To wszystko jest jakąś pomyłką.
-Zbliża się wojna Alex. Każdy jest nam potrzebny. Jesteś jedyną osobą, która tak po prostu pokonała..
-Tak wiem Oliver. Wszyscy mi to powtarzają, tylko że to był zwykły przypadek i tyle. Słuchaj, przyjechałam tu, bo rodzice chcieli żebym czegoś się nauczyła, a nie po to, żebym zginęła razem z jakimiś dziwakami w maskach! To jest jakieś nienormalne!
-Co ci się stało?! Jeszcze dzisiaj rano widziałem, że jakoś ci zależy, że podoba ci się to..
-Być może, ale teraz to wszystko do mnie dotarło. Oliver, zrozum mnie.
Czym prędzej wzięłam pustą tace i odniosłam ją na miejsce, po czym wróciłam do pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz, przebrałam się i 'zakopałam' w pościeli. Chciałam chociaż przez chwile nic nie myśleć. Cały czas miałam przed sobą ten ogień, to ciało, które zamieniało się powoli w proch.
'-To nasze pierwsze spotkanie, czyż nie? - zapytał jakiś mężczyzna, którego twarzy, nie mogłam dostrzec.
Stałam w kącie ciemnego pokoju, nie mogłam się ruszyć.
-Kim jesteś?!
-FEAR to ja, ale nie bój się. Ratujesz w ten sposób wszystkich.
-Jak to?
-Tylko jedna osoba musi zginąć i to będziesz ty, Alex.
-Nie rozumiem.
-Jesteś inna niż wszyscy. Andy chyba cały czas ci to powtarza, czyż nie?
-Tak, ale nie rozumiem co to ma wspólnego z tym wszystkim...?
-To, że musisz zginąć! Prędzej, czy później! Wojna się zbliża! Ale ty, możesz do niej nie dopuścić.'
-Boże! Już 10! Godzinę temu skończyła się pierwsza lekcja!
Migiem założyłam pierwsze lepsze ciuchy i wybiegłam na korytarz.
-Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie - na szczęście, natrafiłam na lekcje z dyrektorką.
-Spóźnieniem można nazwać dziesięć minut, max dwadzieścia, ale nie dwie godziny.
-Dwie?
-Dzisiaj Alex zajęcia zaczynają się o ósmej.
-Tak, ale to moja wina - odezwał się Oliver.
-Dobrze, rozumiem. Alex przyjdziesz do mnie po lekcjach.
-Proszę - powoli otworzyłam drzwi i weszłam do gabinetu.
-Bardzo panią przepraszam ja..
-W porządku. Alex, chciałam się tylko zapytać, czy sobie z tym wszystkim radzisz. Oliver mówił, że nie byłaś wczoraj w najlepszym humorze. Coś się stało?
-Nie, nic.
-Cóż... Prorok kazał ci powiedzieć, że pilnie prosi, abyś dzisiaj do nich poszła.
-Tak, Andy.. znaczy Prorok, mówił mi to wczoraj. Pamiętam.
-To dobrze. A! I zostań jutro w pokoju.
-Czemu?
-Daje ci wolne.
Uśmiechnęłam się.
-Bardzo pani dziękuję!
-No, zmykaj.
I znowu byłam na środku pustyni. Nie da się tego jakoś przestawić?!
Nagle ktoś złapał mnie za rękę. Raczej wbił mi się w nią.
-Ała! Puszczaj! - odwróciłam się.
I znowu ten stwór. Serce zaczęło walić mi z całej siły. Zaczęłam się strasznie bać. Bałam się jak nigdy.
Poczułam jego 'dłoń' na twarzy, stałam jak wryta, nie mogłam się ruszyć. Tylko czekałam, jak mnie porwie, zabije. Podniósł do góry swoje berło, zbliżył je do mnie, przejechał jego czubkiem po moim policzku. Na piasku, zauważyłam czerwone krople krwi. Bałam się coraz bardziej. Nagle z całej siły uderzył berłem o ziemię. Za nim, pojawił się jakiś mężczyzna.
-Alex! - usłyszałam głos Andy'iego.
-Do zobaczenia - szepnął mężczyzna, po czym obydwoje zniknęli.
-Alex! Wszystko w porządku? - zapytał klękając przy mnie.
-Kto ci to zrobił?! - dodał.
-To znowu on. I jakiś mężczyzna.
-FEAR... - szepnął.
-Ja się boje, bardzo - powiedziałam ze łzami w oczach.
Andy przybliżył się do mnie i delikatnie mnie przytulił.
-Chodź. Pójdziemy do obozu.
-Co ci się stało?! - podbiegł do mnie Oliver.
-Nic takiego.
-Jak to nic takiego?! Kto ci to zrobił?!
-FEAR - odpowiedział Andy.
-FEAR zaatakował Alex! Krąży po pustyni! Przestał się ukrywać! - zaczął krzyczeć.
Wszyscy zaczęli wychodzić z namiotów. Byli przestraszeni.
-Prędzej, czy później nas zaatakują! Zginiemy, jeśli nadal będziemy się tak ukrywać! Alex jest pierwszą osobą, która przeżyła spotkanie z nim! Musimy z nimi walczyć, bo nie wszyscy mogą mieć tyle szczęścia co ona! FEAR IS NEAR!
swietnie pisz szybko next :D <3
OdpowiedzUsuńFajne. Tylko trochę krótkie było to spotkanie ze STRACH'em D:
OdpowiedzUsuńAle i tak czekam na nexta!
Wiem, że krótkie, ale tak miało być. Andy wkroczył i zepsuł ;)
UsuńNo coś czuję, że mała ma jakies mega super wybitne umiejętności, o których nie ma jeszcze pojęcia ;>
OdpowiedzUsuńFajnie, fajnie... Coś też wyczuwam motyw romanisku na trójkąciku Oliver - Alex - Andy ^^
Czekam z utęsknieniem i buziaki :***
Świetne :D czekam na next :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział;* Jestem ciekawa o co chodzi z tą wyjątkowością Alex:) Czekam na nexta:D
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Liebster Award. Nie wiem, czy bawisz się w takie rzeczy, ale jeżeli chcesz, to po więcej zerknij na mojego bloga ;)
OdpowiedzUsuńhttp://the-polish-rockers.blogspot.com/
Będziesz kontynuować tego bloga?
OdpowiedzUsuńEyy, gdzie cie wcięło ???? Kurde piszesz zajebiście, a z tego co się orientuję jak na razie nie kontynuowałaś bloga od bardzo dawna, proszę wróć i pisz dalej <33
OdpowiedzUsuń